Forum Uzależnienia Strona Główna Uzależnienia
Forum dla osób chcących porozmawiać o uzależnieniach, problemach z nimi związanych oraz poszukujących pomocy


Trawa - stracone 2 lata.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Uzależnienia Strona Główna -> Narkotyki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
hard2kill
Początkujący



Dołączył: 02 Lut 2014
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Nie 17:09, 02 Lut 2014    Temat postu: Trawa - stracone 2 lata. Back to top

Witam wszystkich. Naszła mnie chęć podzielenia się moją historią z kimkolwiek, ew. ludźmi, którzy mają/mieli problem podobny do mojego. Okej, do rzeczy. W kwietniu skończę 22 lata. Chciałbym opowiedzieć Wam jak marihuana potrafi zniszczyć psychikę człowieka, zabić w nim motywację do życia, a na koniec upokorzyć.
Moją przygodę z paleniem zacząłem pod koniec 1 klasy liceum. Do tego czasu bylem raczej dobrym uczniem - nie wyróżniałem się specjalnie, lecz średnia zawsze oscylowała w okolicach 4.0. Dodam, że było to dosyć renomowane liceum w moim mieście. Na początku trawe paliłem z kumplami raz w tygodniu, była to swego rodzaju odskocznia od monotonnej codzienności, obowiązków - każdy kto palił/pali pewnie wie co mam na myśli - zapalic, pośmiać się i do domu. Dodam, że byłem wtedy człowiekiem bardzo otwartym, lubianym z wielkimi planami na przyszłość. Z czasem zacząłem palić wiecej, 2-3 razy w tygodniu, zgraliśmy sobie fajną grupe znajomych, "towarzystwo palaczy" jeśli można tak to nazwać. Wyniki w nauce zaczęły się stopniowo pogarszać - w tym momencie nie była to wina tego, że zacząłem olewać, nie uczyłem się tylko pojawiły się problemy z koncentracją (byłem na profilu matematycznym, więc koncentracja w tym wypadku gra dużą rolę). Dalej jednak nie zdawałem sobie sprawy z problemu, ciągle paliłem prześlizgując się po sprawdzianach, kartkówkach. Doszło nawet do tego, że sam próbowałem coś tam uprawiać na własną ręke - oczywiście rodzice nie mieli pojęcia o moim hobby, bo zawsze mięli do mnie (jak i do moich braci) zaufanie - nie szperali po szufladach, nie dociekali, a słabsze oceny tłumaczyłem im chwilowym, przejściowym okresem, który prędzej czy później minie. Niestety stało się - pewnego dnia zapach w moim pokoju zaniepokoił moją mamę, któregoś dnia gdy byłem w szkole przeszukała mój pokój i znalazła moją malutką, amatorską uprawę. Do akcji wkroczył rzecz jasna ojciec, awantura ogromna. Oczywiście usunąłem wszystko w cholere, obiecałem, że to tylko taka głupota, że raz na miesiąc sobie zapalę, a to wszystko to tylko ciekawość itd. (wykorzystałem ich zaufanie względem mnie). Zaczęła się klasa maturalna, w tym momencie również zacząłem juz naprawde dużo palić i to coraz częściej sam, przy oknie, na balkonie, gdy rodzice spali bądź ich nie było. Nie ukrywam, że uwielbiałem to. Puszczałem film, muzyke cokolwiek i tak sobie "czilowałem". Nadszedł czas matury, obiecywałem sobie, że miesiąc przed egzaminami nie będę palił - nic bardziej mylnego. Uczyłem się troszke po czym odpalałem lufę/jointa i miałem, że tak powiem wysrane na wszystko. Matura jednak nie poszła tak źle, sam się zdziwiłem widząc wyniki. Prawdą jest, że nie pisałem matury z rozszerzonej matematyki - kolejny przykład na to, że powoli zaczynałem mieć wszystko gdzieś. Wakacje po maturze były całe w zielonej barwie. Praktycznie codziennie paliłem raz z kumplami raz sam. W każdym razie nie było dnia bym nie zapalił - nawet wtedy nie zdawałem sobie sprawy z problemu. Zacząłem studia i oczywiście poznałem na kierunku wiele osób, które paliły, więc zamiast na zajęcia szliśmy palić do któregoś z nas. (nie studiowałem w moim mieście, mieszkałem z bratem w swoim mieszkaniu, więc byłem "free" jeśli można tak to ująć). Studia rzuciłem, wytłumaczyłem to rodzicom i znajomym oczywiście tym, że nie trafiłem w kierunek - hahaha nawet sam tak myślałem. Poszedłem na pół roku do pracy. Oczywiście większośc pieniędzy jakie zarabiałem wydawałem na trawke. W tym okresie zaczęły mnie prześladować jakieś dziwne lęki, szczególnie po zapaleniu - co to ze mną będzie, rok stracony, ale rano wstawałem i zapominałem o wszystkim. Nadszedł kolejny rok akademicki - zacząłem studia. Skończyło się identycznie. W tym momencie zaczęła sie moja walka z tym gównem. Dodam, że wszyscy znajomi, z którymi paliłem w liceum skończyli podobnie. Dopiero wtedy zaczynałem sobie zdawać sprawę, że jestem uzależniony - oczywiście psychicznie, MJ rzecz jasna nie uzaleznia fizycznie. Palenie rzucałem kilkunastokrotnie, moze nawet wiecej, ale to było silniejsze od mojej uzależnionej psychiki, tak bardzo domagającej się wyluzowania. Wiekszość moich znajomych (tych, którzy nie palili) zauważyło, że coś jest ze mna nie tak. Moi bracia rozmawiali ze mną o tym, że wiedzą czemu moja sytuacja wygląda tak a nie inaczej, ale ja zawsze znajdywałem jakieś wytłumaczenie, ogólnie rzecz biorąc kłamałem, że nie jestem uzależniony, że MJ nie uzależnia, powtarzałem te kretyńskie farmazony, że alkohol to zło w porównaniu do trawki (dodam, że alko piłem bardzo mało, czasem jakies piwko, czasem jakąś wódke jak była okazja raz na miesiąc, dwa). Był to okres lutego/marca 2013 roku. Stałem się strasznie nerwowy, jeśli zdarzyło mi się wypić, to zawsze kończyło sie to jakaś awanturą, czasem prowokowałem bójki. Teraz juz wiem, ze robiłem to by poniekąd ukarać siebie za swoją nieudolność w rzuceniu tego ścierwa. Stałem się zamknięty, w gronie znajomych w ogóle się nie odzywałem, czasem rzuciłem coś jakby od niechcenia. Wracałem do domu i "paliłem smutki". Rodzice dalej nie wiedzieli, dlaczego jest jak jest. Mówilem im, że mam depresje, że coś jest nie tak w mojej głowie, ale jestem w stanie to uporzadkować - dalej kłamałem. Ciągle próbowałem rzucic, jednak byly to 3-4 dniowe okresy po czym wszsytko wracało do "normy". Stany lękowe pogłębiały się, depresja, nie chciało mi się rano wstawać z łóżka, myśli samobójcze, lecz miałem też tak, że cały tydzień takie stany mnie nie dotykały, można powiedzieć, że były to ogromne wahania nastrojów pomiędzy pierdole wszystko a jestem królem świata. Od października 2013 zacząłem kolejne studia, tym razem obiecałem sobie, że nie odpuszcze, za nic. Wszystko szło okej, kolokwia zaliczane, na zajęcia chodziłem (dodam,że nie paliłem jakieś 2 tygodnie). Uznałem, że wszystko okej i początkiem listopada zacząłem znowu palić, raz w tygodniu - taka nagroda (w sumie nie wiem za co). No i zaczęło się to samo, lęki wróciły ze zdwojoną siłą, na uczelni czułem się spięty, zacząłem odpuszczać zajęcia. Końcem listopada nastapił przełom. Była niedziela wieczorem, zapaliłem jointa. Od razu po 1 buchu dostałem drgawek, lęków, bałem się popatrzyć za siebie, bałem się w ogóle myśleć. Całą noc nie spałem po czym rano wyrzuciłem wszystko co miałem do kibla. Stwierdziłem, że nigdy wiecej nie zapalę, przysiągłem to sobie. Pierwszy miesiąc bez palenia to była mordęga. Brak motywacji do wszystkiego, jednak lęki nieco ustąpiły. Straciłem apetyt, bóle głowy z rana. W tym momencie nie palę troszkę ponad 2 miesiące. Wszystko zaczyna powoli wracać do normy, przyznałem sie rodzicom, że straciłem 2 lata przez palenie i o dziwo otrzymałem odpowiedź, że oni o tym wiedzieli (kilka razy upominali mnie), ale byli pewni, że w końcu sam zmądrzeje (chyba tak naprawdę nie zdawali sobie sprawy ze skali problemu). Znajomi zauważyli, że sie zmieniłem, jestem żywszy, bardziej wygadany, pewniejszy siebie. Sesja na studiach idzie w porządku, od marca zaczynam 2-gi kierunek.
Wiadomo, że 2 miesiące to nie jest dużo, jednak przez te 2,5 roku palenia praktycznie dzien w dzien nie miałem przerwy dłuzszej niż 1,5 tygodnia. W tym momencie czuję wstręt do marihuany, miałem okazję zapalić juz wiele razy (niektórzy znajomi dalej palą) jednak za kazdym razem powracam myślami do tego co będzie jak sie skuszę. Koncentracja wróciła - jeszcze nie do maksimum, ale myśle, że to kwesta jeszcze 2-3 miesięcy
Każdy jest inny, znam ludzi, którzy palą i nie popadają w żadne depresje, stany lękowe - zależy to oczywiście od psychiki, tak samo jak z alkoholem - jedni mogą pić i świetnie się bawić, a inni jak wypiją to świrują.
Chciałbym żeby ta historia była przestrogą dla ludzi, którzy zaczynają swoją przygodę z paleniem - na początku zawsze jest fajnie.
Jeśli ktoś ma/miał podobny problem to niech pisze tutaj czy na pm, zawsze warto jest podyskutować ;-)
Pozdrowionka!


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Hybryda
Specjalista



Dołączył: 13 Wrz 2011
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Nie 20:03, 30 Mar 2014    Temat postu: Back to top

Twój problem znam z teorii ale znam wielu ludzi co też z tym walczą... hym, w zasadzie to nie powinno się z nałogiem walczyć bo to przegrana pozycja. Nałóg trzeba umieć zrozumieć. Smile

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
DrogaDoDomu_info
Początkujący



Dołączył: 09 Lip 2014
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Czw 14:43, 11 Wrz 2014    Temat postu: Back to top

A moim zdanie z nałogiem trzeba nauczyć się żyć walczyć z nim,pokazać ze jednak masz wolę i jesteś silniejszy. Zrozumienie też jest ważne i wiem w jakim kontekście o nim wspominasz,to fakt.

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Hybryda
Specjalista



Dołączył: 13 Wrz 2011
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Nie 20:16, 30 Lis 2014    Temat postu: Back to top

Każda podjęta walka z każdym nałogiem będzie przegrana.

Owszem, z nałogiem trzeba nauczyć się żyć ale przede wszystkim go zrozumieć, czyli należy zapoznać się jak unikać wszędzie czyhających pułapek.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Bloczek
Negocjator



Dołączył: 23 Mar 2015
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Czw 14:15, 20 Sie 2015    Temat postu: Back to top

Nie rozumiem zdania, ze każda podjęta walka z nałogiem będzie przegrana. Wiadomo, że alkoholikiem czy narkomanem zostanie się do końca życia, ale nie oznacza to że ktoś będzie pił czy ćpał cały czas. Specjaliści z poznańskiego Ośrodka Leczenia Uzależnień Agnus tak prowadzą terapię, aby uzależniony wyszedł na prostą i umiał się odnaleźć w tak "normalnym" dla nas życiu. Poczytajcie więcej na [link widoczny dla zalogowanych] aby zaznajomić się z tematem.

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
teresa80
Początkujący



Dołączył: 26 Lis 2015
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Czw 14:26, 26 Lis 2015    Temat postu: Back to top

również nie uważam, że podjęta walka będzie przegraną. wg mnie przegraną będzie nie podjęcie walki, zaakceptowanie obecnego stanu rzeczy. najważniejsze, by zauważyć, zdiagnozować problem, i by podejmować się walki z nim. by korzystać z każdej, nawet prowizorycznej szansy

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
HejKaska
Początkujący



Dołączył: 24 Lut 2016
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Pon 10:15, 07 Mar 2016    Temat postu: Back to top

teresa80 napisał:
również nie uważam, że podjęta walka będzie przegraną. wg mnie przegraną będzie nie podjęcie walki, zaakceptowanie obecnego stanu rzeczy. najważniejsze, by zauważyć, zdiagnozować problem, i by podejmować się walki z nim. by korzystać z każdej, nawet prowizorycznej szansy


i to jest bardzo dobrze napisane


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez HejKaska dnia Pon 10:16, 07 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
meireles
Początkujący



Dołączył: 22 Mar 2016
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Wto 13:43, 22 Mar 2016    Temat postu: Back to top

Też ważne by w porę go zrozumieć. Czas jednak odgrywa tu ogromną rolę. Wielu musi się stoczyć na same dno by zrozumieć swój błąd.
Walczyć i walczyć nigdy nie jest za późno.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Hybryda
Specjalista



Dołączył: 13 Wrz 2011
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Sob 16:16, 04 Cze 2016    Temat postu: Back to top

Bloczek napisał:
Nie rozumiem zdania, ze każda podjęta walka z nałogiem będzie przegrana.


Tak niestety jest. Trzeba nałóg ZROZUMIEĆ i umieć sobie z nim radzić.
Poznać jego zagrożenia.

Dam taki przykład: czy wyjdziesz na ring do osoby, która wiesz, że jest ze 3 razy silniejsza od ciebie? Nie wyjdziesz i tak jest z nałogami.
Nałóg to wróg nie do zwyciężenia ale do zrozumienia i zaakceptowania, nauczenia się życia z nim.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Uzależnienia Strona Główna -> Narkotyki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach